piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział I

     Nie wiedząc kiedy i jak, ale te dwa ostatnie dni wakacji minęły jej strasznie szybko. Gdy znalazła się w pociągu na stacji King Cross w Londynie zauważyła bardzo dużą ilość pierwszorocznych. Dziewczyna myślała, że będzie siedziała na korytarzu, bo wszystkie przedziały były pełne.
Gdy tak siedziała na kufrze, zobaczyła ją profesor Vector. 
- Witam cię Rose - nauczycielka numerologi przywitała się z dziewczyną, a następnie dodała - dlaczego nie siedzisz w żadnym przedziale drogie dziecko, przecież to ponad siedem godzin jazdy. 
- Dzień dobry pani profesor - odpowiedziała dziewczyna - siedzę na korytarzu, bo wszystkie przedziały są zajęte. 
-Nie wszystkie są zajęte. Przed chwilą robiłam obchód i jeden jest prawie pusty. Chodź ze mną - i pomogła gryfonce ciągnąć kufer w chwili gdy pociąg ruszył. 
     Na nieszczęście dla Rose w tym przedziale był Malfoy ze swoją ślizgońską świtą.
- Panna Weasley dosiądzie się do was - w tym momencie popatrzyła się na Malfoy'a- i nie chce słyszeć żadnej odmowy. Zrozumiano? 
- Dobrze pani profesor- odpowiedział zrezygnowany arystokrata i nauczycielka wyszła. Gdy zamknęła drzwi przedziału odezwał się do Rose - A co się stało, że nasza kujonkowata szlamcia ma zaszczyt siedzieć z tak wybitnymi osobami jak ja i moi towarzysze? 
-Oj Malfoy, Malfoy. Wiem, że jesteście mało dowartościowani, ale bez przesady, wy wybitni? Wątpię - z ironicznym uśmiechem usiadła od nich jak najdalej, jakby mogli ją czymś zarazić, i dodała- a tak na marginesie w przeciwieństwie do jednego z twoich kolegów nie jestem szlamą - i zajęła się przeglądaniem mugolskiego czasopisma modowego.
- Yhhm, zapomniałaś dodać dlaczego siedzisz z nami - przypomniał najlepszy kumpel Scorupiusa, Theo.
- Jak nie wiesz, to idź i popatrz po innych przedziałach. - odpowiedziała znudzonym głosem, nie podnosząc głowy znad gazety.  
     Na przeciwko niej usiadł blond-włosy chłopak i co chwilę na nią zerkał, jednak ona była tak zaczytana, że tego nie zauważyła. Do stacji w Hogsmade zostało kilkadziesiąt kilometrów, jakieś półtora godziny jazdy. Nagle weszła czarownica z przekąskami.
- Coś z wózka kochaneczki? - zapytała.
-Poproszę osiem czekoladowych żab, dwie paczki fasolek wszystkich smaków i paszteciki dyniowe- pierwszy i ostatni kupował Scorupius- a wy coś chcecie? Nie? Okej. Jak będziemy coś chcieli to znajdziemy panią- a gdy czarownica wyszła, to  zwrócił się do gryfonki- A ty Weasley, czemu nic nie kupiłaś? Rodzice pewnie kasy ci nie dali. Zresztą nie dziwię się, patrząc na twojego ojca 
- Żebyś wiedział Malfoy, że nie zamierzam jeść w twoim towarzystwie, bo mogę się porzygać. I nie trzeba nawet jeść. - w jej głosie można było wyczuć wielki sopel lodu. - Wystarczy popatrzeć na twoją szczurowatą mordę!!! 
-Że niby ja mam twarz jak zwierzę? Popatrz się lepiej na sie... - chłopak nie skończył, bo w tym momencie znowu weszła profesor Vector


_______________________

*profesor Vector - nie wiedziałam kto został zastępcą McGonagall więc wymyśliłam sobie, że to ona ;)

** nie wiem kto kumpluje się ze Scorupiusem, więc wymyśliłam sobie jego kumpla Zac'a Rovena, który urodził się w rodzinie mugoli, co starał się ukrywać. Jednak Rose wiedziała o tym, bo Hermiona w wieku kilku lat kolegowała się z jego matką.

2 komentarze:

  1. Kochana, to jst Tw ff, wiec nie musisz sie nam tlumaczyc, co, jak i dlaczego :3
    Rozdzial fajny, znalazlam bledy, ale kazdy poczatkujacy blogowicz je popelnia :3
    Hehe wiedzialam, ze Rose usiadzie ze Scorpiusem :3
    podoba mi soe charakter tw Rosie <3
    Lece dalej :3
    Pozdrawiam <3
    Dramione-milosc-przez glupote.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Rose <3 hahaha Jest świetna :3
    ~~ Zuza ;)

    OdpowiedzUsuń