niedziela, 27 października 2013

Rozdział VII



     Rose obudziła się o w pół do czwartej nad ranem z wieloma pomysłami na organizację balu. Postanowiła wszystko spisać na pergaminie.
                    Bal - plan i organizacja :
- organizacja :
·         miejsce : ?
·         czas : 31 października 2021 roku o godzinie 18:30
·         muzyka : Fatalne Jędze, The Beatles, Queen, Żywiołak, Gratia Iuvenis (wszystkie rytmy i piosenki w stylu dawno orleańskim i renesansowym, dwa zespoły duchów)
·         stroje : dawno orleańskie (każdy kto przyjdzie stroju innym, niż stary orleański nie zostanie wpuszczony na bal)

- plan :
zostawić to Scorupiusowi


       Po "opisaniu" tego, co przyśniło się jej, postanowiła przyszykować się na lekcje. Wzięła szybki prysznic i ubrała się bardzo wyzywająco. Założyła czarną bokserkę, czarną minispódniczkę, cienkie czarne rajstopy i kilkunasto centymetrowe czerwone szpilki. Z makijażem też nie było problemu. Nałożyła podkład, pomalowała mocno rzęsy, zrobiła grubą kreskę eye linerem, nałożyła róż na policzki, pomalowała usta na czerwono i różdżką zmieniła kolor włosów z kasztanowo-rudych na platynowy blond (taka magiczna szamponetka). Doczepiła sztuczne kolczyki w wardze i magicznie zrobiła sobie tymczasowy tunel. No i oczywiście pomalowała paznokcie na czarno-czerwono. (zestaw1) Wyglądała zupełnie inaczej. Nie licząc rysów twarzy. Gdy się spakowała, zorientowała się, że było dopiero po siódmej, a śniadanie miała o w pół do dziewiątej, postanowiła skończyć czytać Klucz Uniwersalny.
     Gdy już zrobiła sobie przerwę, stwierdziła, że jak teraz wejdzie do Wielkiej Sali, to wszyscy zwrócą na nią uwagę.A w szczególności jej cichy adorator. No po prostu muuuuuuuuuszę wiedzieć kim on jest- pomyślała dziewczyna. Szybko więc założyła szatę Hufflepuffu* i wyszła w takim tempie, jak jeszcze nigdy.  Tuż za rogiem, tam gdzie nie było już widać portretu Grubej Damy uspokoiła się i zwolniła. Po około pięciu minutach dotarła do pomieszczenia jadalnego i z gracją powędrowała w stronę stołu puchonów. Gdy przechodziła koło stołów ślizgonów i krukonów czuła na sobie spragnione spojrzenie chłopaków z tych domów. Dało się też słyszeć  gwizdy z ich strony. Jednak zauważyła, że Scorupius nie wtórował im, tylko rozglądał się po stole gryfonów i po okolicy wejścia do Wielkiej Sali. Gdy zabrała się do posiłku, zaczęła zastanawiać się jakiej orientacji jest panna Parkinson, gdyż córka Pani Mopsowatej także łakomie się jej przyglądała. Jak już mowa o orientacji, to Rose przypomniała sobie wczorajsze rozmyślenia o Albusie i zaczęła na nowo pracować mózgownicą: Al zaczął trzymać się ze, tak go nazwał, Scorem. Tleniony, odkąd dzisiaj zauważyłam rozglądał się, rzeczywiście tak jakby za jej kuzynem, którego w pomieszczeniu nie było. Jak się zastanowić, Al miał w życiu tylko jedną dziewczynę i zerwał z nią "bo źle się przy niej czuł". Od tego czasu żadną się nie interesował. A gdy panna Weasley kiedyś zobaczyła na strychu Potterów plakaty z przystojnymi mężczyznami chłopak powiedział, że to są plakaty jego siostry i bardzo szybko wyrwał je rudej, bardzo się przy tym czerwieniąc.
      Kończąc śniadanie zauważyła, że wielu wolnych chłopaków zostało w Wielkiej Sali i przyglądało się jej. W końcu jako pierwszy podszedł do niej chłopak z Ravenclawu, starszy od niej o rok.
- Hej, - szatyn przywitał się z dziewczyną, dosiadając się do niej bez pytania- jestem Tom, a ty ślicznotko? - i nie dając jej możliwości odpowiedzenia zaczął ponownie swój wielce "szykowny" podryw. - Jesteś nowa Aniele? Bo wcześniej cię tu nie widziałem, a takie cudo przeoczyć to już grzech. - uśmiechnął się do niej zalotnie, odsłaniając śnieżnobiałe, lecz odrobinkę krzywe zęby
- Taa, cześć  - odpowiedziała znudzonym i zniesmaczonym głosem, jakby chciała dać mu do zrozumienia, że to nie jest odpowiednia pora na poznawanie się oraz, że właśnie przerwał jej bardzo ważne rozmyślenia. - Nie idioto, chodzę do tej szkoły od pięciu.. A zresztą nie ważne - lekceważąco machnęła ręką i wstała od stołu kończąc zdanie i odchodząc  - i tak mnie nie słuchasz, tylko na gapisz mi się na cycki! - Dziewczyna zmierzała w stronę wyjścia. Nogi prowadziły ją instynktownie. Była tak zbulwersowana, że chłopaka, na którego wpadła zauważyła dopiero wtedy, jak ją przeprosił. Gdy przyjrzała mu się z bliska, stwierdziła, że jest drugim ślizgonem wartym uwagi.
- Hej - zaczęła nieśmiało - przepraszam cię najmocniej, ale jestem dzisiaj taka nieogarnięta, że nawet nie patrzę gdzie idę - mówiąc to, uśmiechnęła się do niego  nieśmiało.
- Cześć, nic się nie stało - ślizgon uśmiechnął się promiennie, dziewczyna musiała przyznać, że chłopak nawet uśmiech ma idealny - Jestem Theodor, a ty pewnie Rose - i znów się uśmiechnął, co tym razem spowodowało pojawienie się słodkich dołeczków
- Skąd wiedziałeś, że to ja? Nikt w szkole oprócz ciebie nie zauważył, że jestem tą kasztanowo-rudą i piegowatą dziewczyną. - tym razem to ona się uśmiechnęła, ale w głębi duszy czuła się zażenowana tą całą sytuacją - Bardzo interesuję się psychologią i chciałam zrobić pewne doświadczenia. To dla tego  wyglądam jak... - nie dane jej było dokończyć tego zdania, gdyż Theo dokończył za nią.
 - Jak plastik? - zapytał - Jeśli tym stwierdzeniem cię uraziłem, to najmocniej przepraszam.
- Tak, wiem, że wyglądam jak plastik i nie uraziłeś mnie tym stwierdzeniem, bo na co dzień taka nie jestem - w tym momencie dziewczyna się roześmiała - A tak z innej baczki, co masz teraz? - zagadnęła, tylko po to, żeby zmienić krępujący dla niej temat, na coś lżejszego.
- Najprawdopodobniej transmutację, a ty? - zapytał ponownie
- Ja też, jesteś na piątym roku? - zapytała zdziwiona, ale też zaciekawiona. Pomyślała sobie, że chyba jest ślepa, skoro przez pięć lat nie zauważyła przystojnego, dobrze zbudowanego szatyna o latynoskim pochodzeniu, mimo, że lekcje z jego domem miała najczęściej. Dopiero, gdy to powiedziała, stwierdziła, że pytanie się kogoś, kto ma z nią lekcje od pięciu lat, o to czy jest na piątym roku brzmi kretyńsko. Ale nie mogła już tego odwołać. - A zresztą, głupie pytanie.
- Może i tak, ale zawsze jest dużo lepiej usłyszeć głupie pytanie od mądrej i inteligentnej osoby, niż próbować wytłumaczyć coś głupkowi, który uważa się za mądrego - odpowiedział Theo i uśmiechnął się do niej w ten szczególny sposób i mrugnął do niej porozumiewawczo
- Co racja, to racja. - dziewczyna  także odwzajemniła uśmiech - Bardzo miło mi się z tobą rozmawia, ale ubrana tak długo nie wytrzymam. - spojrzała na niego przepraszająco i gdy chciała go wyminąć, ten zaproponował jej to, na co skrycie liczyła.
- A słuchaj.... yyy... pozwoliłabyś się odprowadzić? - zapytał najszczerzej jak potrafił
- Jeśli tylko masz ochotę, to czemu nie - ona także odpowiedziała szczerze, a oboje mogli zauważyć w swoich oczach ogniki najprawdziwszej radości.

     Po chwili spaceru i rozmowy o wszystkim i o niczym, doszli do portretu Grubej Damy. Theodor zaproponował dziewczynie, że poczeka tu na nią i razem pójdą na lekcje. Ona się chętnie zgodziła.
    Gdy weszła do dormitorium, od razu rzuciła buty w kąt. Złapała się za różdżkę i zaklęciem zmyła makijaż, pozbyła się kolczyków i przywróciła swój naturalny kolor włosów. W między czasie przygotowała sobie czarne spodnie rurki, niebieską koszulę z rękawami trzy czwarte i o odcień jaśniejsze Conversy. Kolejnym zaklęciem nałożyła ciuchy i zrobiła sobie luźnego koka i zawiązała go czarną bandamką (zestaw2). Gdy zaczęła lekko malować rzęsy, przywołała swoją prawdziwą szatę i krawat. Zobaczywszy efekt końcowy, który jej się spodobał wybiegła z pomieszczenia. Po wyjściu z PWP zwolniła i poczekała aż oddech się jej uspokoi. Gdy tak się stało wyszła przez portret Grubej Damy z gracją baletnicy, którą kiedyś próbowała być.
- Już jestem, długo czekałeś? - zapytała
- Nie, praktycznie wcale. - powiedział ze śmiechem - Zdziwiłaś mnie. Moja siostra zawsze szykuje się przez wieczność - znów się zaśmiał wesoło, ale dziewczyna wyczuła w tym coś subtelnego.
     Po wymienieniu spojrzeń ruszyli na zajęcia.


_____________________________________________________
*szata Hufflepuffu - Rose jako osoba ambitna i jako prefekt ma dostęp do wszelkich szat i krawatów, co jest dla niej bardzo przydatne, ma szaty wszystkich czterech domów ;) Chciała poznać swojego adoratora i myślała, że jak się przebierze, to łatwiej go znajdzie ;)


Serdecznie zapraszam do zostawieniu po sobie jakiegoś śladu :D

~ Szara Dama

1 komentarz:

  1. Nie wiem co napisać, ale napiszę komentarz xD ♥
    Strasznie mi się podoba, obserwuję tak jak twego aska i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń